niedziela, 23 czerwca 2013

Niezgodna

Skończyłam czytać godzinę temu książkę "Niezgodna" autorstwa Veronici Roth. Muszę powiedzieć wam, że jest to naprawdę bardzo dobra książka. Nie będzie to długa recenzja, bo o książce nie trzeba dużo mówić.

Może najpierw opis:
Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.

Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...

Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.
 
Ale Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.



Czy wam też przeszły ciareczki? (mój dobry humor jest wywołany właśnie tą książką).
Nie będę wiele mówić, po prostu książka jest genialna! Bohaterowie to marzenie, tyle różnych charakterów, którzy wspaniale ze sobą współgrają, tyle wciągającej akcji, od której nie można się oderwać, no i oczywiście cudny romans od osoby, która jest ci zupełnie obca i niebezpieczna do troskliwego chłopaka.
BOSKIE, BOSKIE, BOSKIE!
Polecam serdecznie, wspomnę tylko, że będzie film na podstawie tej oto książki już nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje łapki, oraz momentu kiedy zacznę czytać drugą część. E-book już czeka na moim komputerze, ale muszę zachować trochę dystansu.
Czytajcie, nie pożałujecie.

P.S. Powiedcie mi jeśli wiecie, czego na górze okładki pisze: "Po Igrzyskach Śmkiercie przychodzi Niezgodna", bo ja nie mam zielonego pojęcia, chodzi o to, że to kolejny hit?
Margaret

Las zębów i rąk.

Jakieś 2 tygodnie temu przeczytałam "Las zębów i rąk" autorstwa Carrie Ryan, lecz oczywiście byłam zbyt leniwa, aby cokolwiek na ten temat napisać. Dlatego dopiero dzisiaj przychodzę do was z jej ala recenzją.
Od razu mówię, że nie będzie ona zbyt pochlebna, gdyż książka mnie nie powaliła, a wręcz strasznie musiałam się męczyć, aby ją przeczytać. Tak w ogóle to założyłam głównie tego bloga, żeby pisać recenzje książek, a jak na razie ukazały się ze 3, nawet nie pamiętam, dokładnie ile.
A więc wracając do tej fantastycznej książki, nie chcę jej za bardzo krytykować (choć według mnie ta krytyka się należy jej), ponieważ wiem, że niektórym osobom (całkiem sporej ilości osób) podoba się ta książka.  
Dla tych co nie wiedzą o czym w ogóle ona jest.
Jest w niej opisana historia dziewczyny - Mary (właśnie przez minutę próbowałam sobie przypomnieć jej imię, które na marginesie strasznie mi się nie podoba), która żyje w wiosce otoczonej siatką, za która kryje się las zębów i rąk, czyli dom nieuświęconych. Nikt z wioski nie zna tajemnicy jak oni powstali, ani czy istnieją inni ludzie którzy przetrwali Powrót. Dziewczyna podsycana opowieściami matki, próbuję odkryć te tajemnice. Oczywiście występuję wątek miłosny, bez którego ja osobiście nie mogę się chyba obyć.

A tu macie opis książkowy:
Las Zębów i Rąk to niezwykła opowieść osadzona w mrocznym, a jednocześnie fascynującym świecie po zagładzie, w którym młoda dziewczyna musi dokonać trudnych wyborów między tym w co wierzy, a tym w co każą jej wierzyć, między światem swoich marzeń, który zna tylko z opowieści matki, a krwawym, ale znanym światem, który ją otacza. Musi też wybrać między tym, który ofiarowuje jej swoją miłość, a tym, któremu ona chce ją ofiarować.
Ale czy w świecie skąpanym we krwi i chaosie jest miejsce na miłość i marzenia?


Przeczytałam właśnie coś co strasznie mnie oburzyło, mianowicie podobno książka ta jest porównywana do Darów Anioła, Igrzysk Śmiercie i Zmierzchu, co według mnie jest obrazą dla tamtych naprawdę dobrych książek. 
Przejdźmy w końcu do mojej opinii. Na początku naprawdę ta lektura mi się spodobała, była tajemnica, romansik i akcja, lecz z biegiem kartek główna bohaterka stała się niezwykle nie znośna, tajemnica nierozwiązana, a romans był do niczego, no ale cóż postanowiłam dalej brnąc z nadzieją, że to tylko wstęp do jakiś ważnych wydarzeń i niestety się zawiodłam. Doczytałam do końca, lecz nie mogła już znieść głównej bohaterki. Co kilka kartek musiałam przerwać i pod nosem powyzywać ją, żeby móc kontynuować. Tajemnica która najbardziej mnie interesowała, czyli jak doszło do Powrotu oczywiście została nierozwiązana, bohaterka dostrzegła miłość, dopiero, gdy jej ukochany umarł, a książka skończyła się wtedy, gdy w końcu zaczynało się robić ciekawie.
Podsumowując:
-główna bohaterka była nie do wytrzymania
- nie podoba mi się styl pisarki
- ukochany Mary nie przypadł mi do gustu
+ świat wykreowany w powieści
+ koniec, zostawiający chrapkę na więcej
+/- tajemnice

Nie wiem jeszcze czy zdecyduję się na przeczytanie drugiej części, lecz jeśli tak będzie to na pewni nie w najbliższym czasie. Osobiście nie polecam, ale też nie zniechęcam.

Margaret

niedziela, 16 czerwca 2013

Mała księżniczka

Tytuł trochę zaskakujący nie sądzicie? Każdy, kto dowiedział się, że to czytam myślał, że troszkę się cofnęłam, lecz nie wiedzieli oni o czym jest ta książka.
Książka opowiada historię małej, bardzo bogatej i niezwykle inteligetnej dziewczynki, która ma wszystko czego zapragnie, lecz po nagłej śmierci ojca traci wszystko i zostaje służąco w szkole, w której jeszcze nie dawno była nazywana księżniczką.
Historia jest według mnie oczywiście bardzo wzruszająca, nie wątpliwie jest ona raczej kierowana  do dzieci, ale nadaje się również doskonale dla osób starszych. Pokazuje, że nie można się podawać nie ważne co się stanie, że należy zachować się uprzejmi nawet w stosunku do ludzi, których nie lubimy i co najważniejsze, że powinniśmy uwierzyć w swoją wyobraźnie bo tylko ona może pomóc nam przetrwać najtrudniejsze chwile.
Bardzo długo zajęło mi przeczytanie tej książki, iż na początku naprawdę mnie nudziła i nie mogłam znaleźć w sobie siły, aby ją czytać, lecz kiedy dotarłam do momentu śmierci ojca, nie mogła oderwać wzroku od niej. Wciągnęła mnie całkowicie i przeczytałam ją w jeden dzień.
Polecam sięgnięcie po nią, niech nie odstrasza was tytuł sugerujący, że to lektura dla dzieci.
Margaret