niedziela, 7 lipca 2013

Pandemonium i Requiem

Moją pierwsza recenzja na tym blogu była recenzja książki Delirium autorstwa Oliver Lauren. Minęło od tego momentu dość sporo czasu, ale w końcu przypomniałam sobie o tej serii i bardzo się ucieszyłam, gdy znalazłam ebooka drugiej części, a zaraz potem trzeciej, gdyż koniec drugiej części trylogii nie pozwolił mi nawet na pięciominutową przerwę, ale może po kolei.

Druga część trylogii nosi nazwę Pandemonium, dość ciekawa nazwą prawda? Tak jak i poprzednia. Słyszałam wiele o książce na długo za nim zaczęłam ja czytać i prawie każdy uważał, że jest ona dużo lepsza niż pierwsza i tu muszę się z tym zgodzić. Książka dużo bardziej wciągająca niż poprzednia, do tego nowi bohaterowie, nowe miejsca i inna forma pisania, jeśli tak mogę to wyrazie, a mianowicie chodzi mi o to, że nie jest ona podzielona na typowe rozdziały, czyli 1,2,3,4 itd., tylko na WTEDY i TERAZ. Jeden rozdział teraz, jeden wtedy. Na początku strasznie mnie to irytowało, bo jak to ja, jak najszybciej chciałam się dowiedzieć co się dzieje, a przez te właśnie powrotu do przeszłości nie mogłam się dowiedzieć tak szybko jak bym chciałam, lecz po kilku rozdziałach uznałam, że jest to naprawdę super pomysł.
A teraz może opowiem w ogóle o czym jest tak książka, bo się troszkę zapomniałam
Książka opisuje życie Leny po ucieczce do Głuszył. Jej zmagania się ze śmiercią Alexa, odnalezienie się w nowym miejscu, poznanie nowych ludzi, działanie dla ruchu oporu w co wlicza się poznanie(oczywiście) bardzo przystojnego, kierownika młodzieżowego AWD, czyli ruchu popierającego likwidowanie choroby - miłości. 
I opis od wydawcy.
Lena żyje w świecie, w którym [miłość] uznano za niebezpieczną chorobę, a ludzie poddawani są zabiegowi, po którym już nigdy nie będą mogli kochać. Tuż przed operacją dziewczyna zakochuje się w Aleksie. Ich wspólna ucieczka kończy się tragicznie... Wśród dymu i płomieni Lena widzi twarz ukochanego po raz ostatni.
Zrozpaczona przystępuje do ruchu oporu, by walczyć o wolność i [miłość]. Na jej drodze staje tajemniczy Julian.
Czy można pokochać największego wroga?

Książka wspaniała, wciągająca i tajemnicza, czyli to co lubię. Muszę również przyznać, że bardzo, ale to bardzo polubiłam w niej Juliana (tylko jego imię mi się nie za bardzo podoba) No i ten koniec, którego się nie da zapomnieć. Od kiedy przeczytałam pierwszą część widziałam, że to się stanie, ale Boże w takiej chwili?! Jak to czytałam sama nie wiedziałam, czy mam płakać, czy wrzeszczeć, po prostu nie mogłam przestać powtarzać "What the fuck?!" Dla tych, którzy nie wiedzą co się wydarzyło na koniec to krótkie streszczenie. Lena uratowałam Julian i właśnie powiedziałam mu, że uciekną razem do Głuszy i będą razem, on kazał jej przysiąść, że zawsze będą razem i wtedy..., odzywa się głos "Nie wierz jej", no i kto inny to mógłby to powiedzieć jak nie Alex?

No więc tak, nie mogła czekać po tym ani chwili, więc od razu w mojej biblioteczce zagościła kolejna i za razem ostatnia część Requiem.


Rewolucja rozlewa się na cały kraj, oddziały rządowe śledzą i brutalnie tępią grupy Odmieńców. Jako członkini ruchu oporu Lena znajduje się w samym centrum konfliktu. Rozdarta między Aleksem i Julianem walczy o swoje życie i prawo do miłości. 
W tym samym czasie Hana prowadzi bezpieczne, pozbawione miłości życie u boku narzeczonego – nowego burmistrza Portland. Wkrótce drogi dziewczyn znów się zejdą, a ich spotkanie doprowadzi do bolesnej konfrontacji. 
Czy można wybaczyć zdradę? Czy mury wreszcie runą?


Wiele pytań bez odpowiedzi, to po pierwsze. Po drugie bardzo podobał mi się koniec, lecz to nie było to czego oczekiwałam i co chciałam bym żeby tam było. Przez całą książkę, byłam jak Lena rozdarta pomiędzy Alexem, a Julianem, co nigdy mi się nie zdarza, choć przez większość książki chyba byłam bardziej skłonna do Juliana, lecz po tym momencie jak Alex odszedł, a potem jak jej matka (tak, ta, która zaginęła) przetłumaczyła jej to historię (o tu nie mam pojęcia, czego sama na to nie wpadłam, przecież doskonale znam to historię) byłam zdecydowaną fanką Alexa. W tym momencie kiedy tłumaczył jej historię o Davidzie i o matkach, po prostu coś we mnie pękło, łzy płynęły mi z oczu i wiedziałam, że są one słuszne. 
Po za tym super pomysł z tym, że mogliśmy ujrzeć życie Hany i jej problem, oraz w końcu poznać matkę Leny, choć niestety jej historia nie została już w 100% wyjaśniona. 
Trylogia ma otwarty koniec, co nie podoba mi się za bardzo, ale nic nie poradzę, lecz może nie do końca otwarty, bo wiadoma, że wybrała Alexa, ale nic nie powiedziałam Julianowi. Nie wiadomo też czy rewolucja odniosła sukces też w innych miastach, ani co będzie dalej z bohaterami z Haną, Julianem, Grace, matką Leny, Leną, Alexem... NIC. Jednak końcowe zdania poruszył mnie i zebrały we mnie siłę, żeby uwierzyć co na pewno daje duży plus. No, ale to nie zmienia faktu, że mogła autorka napisać co się z nimi stało. Jedyną rzeczą która mi się nie podobała to śmierć Raven, wiem, że w ostatniej części prawie zawsze ktoś umiera, ale dlaczego akurat ona, nawet przez chwilę myślałam, że Julian umrze, lecz to nie było by takie złe, oczywiście bym pewnie strasznie rozpaczała, lecz wiedziałabym, że to dobra śmierć.
Strasznie chaotycznie opisałam tą część, lecz było ona tak. Chaotyczna. Trylogia zdecydowanie godna polecenia! Z recenzja miałam się już uwinąć tydzień temu, lecz nie mogłam się w sobie zebrać, już nawet miałam jej nie pisać, lecz z racji tego, że pierwsza część była moją pierwszą recenzją i że ktoś to jednak czyta, postanowiłam ją napisać. Widzę, że wyszła dość długa, lecz w końcu dwie książki. Dobra nie przedłużam już i jeszcze raz POLECAM!

Margaret

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz